maj 31 2004

to,co mi lezy..


Komentarze: 0


Jest srodek nocy, a ja spac nie moge:( yhh.. Moje serducho jest przepelnione smutkiem, pustka... sama nie wiem co sie stalo, jak sie stalo, dlaczego sie wogole stalo?!:(
Jeszcze nie tak dawno ja- taka szczesliwa! Krotkie chwile potrafily przyniesc tyle radosci, tyle ciepla na sercu.. a teraz?;/
Nawet nie wiem od czego zaczac:/ to bedzie chyba dluuuga notka.. bo duzo lezy mi na sercu.
Moze zaczne od poczatq <rozdrapie powoli sie gojace rany>
Ponad rok temu, gdy wydawalo mi sie, ze nie zaznam juz prawdziwej przyjazni, gdy myslalam,ze nie dla mnie jest to slowo, nagle, ni z tad, ni z owad pojawila sie mala niewinna i pocieszna osobka.. Lwiatko. W najmiej spodziewanym momencie, gdy rany zadane przez E. byly jeszcze swierze, ona potrafila je swoja osoba "opatrzec", przynies radosc. Chociaz nie wierzylam od poczatq w szczerosc jej slow, przyznam sie... balam sie. Ale co sie dziwic? nie znajac mnie wypowiedzialas slowo "kocham". To bylo zbyt duzo. Ona- taka rozna, taka inna niz ja.. przeciez nic nas nielaczylo! Bylysmy jak dwa rozne swiaty, ale pomimo tego ciagnelo mnie do Niej.. do tej Jej radosci, tego ciepla, ktorym mnie obdarowywala. Heh.. w koncu mowia, ze przeciwnosci sie przyciagaja, no nie?;)
W koncu wydawalo mi sie, ze odnalazlam wlasciwa osobe na przyjaciela(ółke). Pomimo mojego charakteru, mojej rezerwy zblizylam sie do Niej<tfarda byla;] >. Nie moge zaprzeczyac.. bylo mi dobrze.. w koncu poczulam "to cos", wydawalo mi sie, ze w koncu to jest ta "milosc przyjacielska" o ktorej tyle slyszalam,a nigdy wczesniej niezaznalam. I od tamtej pory liczyla sie tylko Ona.. tylko Jej dobro. Pewnie nawet sobie nie zdawala sprawy, jak mi na Niej zalezy:/
 prawda? tak..ja wiem.. doskonale to wiem, nie dawalam Ci tego zbyt czesto do zrozumienia, bo... balam sie..cholernie sie balam, ze mnie zranisz, wiedzialam,ze w koncu nadejdzie ten dzien, ze niewytrzymasz, ze znajdziesz kogos innego <mowilam Ci o tym od poczatq!!>. I tak sie stalo..wlasnie teraz: yhh..:( Boli mnie... nawet sama nie wiem dokladnie co... co sie takiego stalo, co takiego zrobilam...?? NO CO!!???? odpowiedz... prosze, moze tak bedzie mi latwiej przyjac ta coraz bardziej dzielaca nas przepasc.... :( Moze kiedys to przeczytasz i odpowiesz mi...

Jest<byl> jeszcze ktos...
Nikt o "tym" nie wie. nikt kompletnie, tylko ja i ON. heh.. o dziwo..edzia miala kogos?;]
hmm..w cale mi nie do smiechu.. wrecz przeciwnie. ON <niech pozostanie juz anonimowy do konca> pojawil sie w momencie, gdy tego potrzebowalam. Wiem,ze tez mu bylam potrzebna, ze tez mial swoje problemy. Bylo nam dobrze, sama mysl, ze jest gdzies tam ktos, kto mysli, kto daje poczucie bezpieczenstwa, kto JEST dla Ciebie.. to duzo. Zaczelo sie tak niewinnie.. ja szukalam oparcia w kims, on pozucony probowal znalesc kogos bliskiego.Jeden glupi spacer w miejsce, gdzie bywam prawie codziennie tyle zmienil. Przez ten czas bylo tak inaczej.. tak milo, blogo. Jeszcze dzis czuje ten dreszczyk emocji, naszych "cichych" spotkan. Dlaczego "cichych"? dlaczego nikt nie wiedzial o naszym.. hmm.. zwiazq?<nie wiem nawet, czy to mozna tak nazwac:/ > Proste<przynajmiej dla mnie>. Zeby nie bylo glupich plotek, podejzen, spojzen. Wolalam "cichy" zwiazek. Tak bylo mi dobrze, jemu chyba tez, bo nieprotestowal.
Po miesiacu zaczelo sie psuc.. coraz czestrze klutnie, nieporozumienia, sprzeczki. Bylo tego zbyt duzo. Ale wina nie lezala wylacznie po mojej stronie. Nigdy chyba nie lezy wylacznie po jednej stronie..
Poswiecilam, zaufalam i co? " To juz jest koniec"...
Niedawno dowiedzialam sie, ze wrocil do swojej bylej. Boli...

Ale co zauwazylam? Ze jesli przywiazesz sie do kogos, a nagle pojawia sie przestrzen, ktora sie poglebia, to wlasnie to boli najbardziej, ale po jakims czasie czlowiek uodparnia sie od tego bolu. I zaczyna czuc jakby odraze<?> do tej osoby. Boli... i bedzie jeszcze bolec troche... ale dam rade..
 ON juz odszedl na zawsze... a Lwiatko? Sama nie wiem.. da sie to jeszcze naprawic? Chcialabym... pomimo wszystko,ze probuje nie czuc, nie widziec, nie zwracac uwagi,, to i tak boli:( .. bo naprawde ja... kocham...i nie chce tak poprostu rezygnowac z tj przyjazni..

mysli_czarnuli : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz